Wizyta w ogrodzie jednego z najbardziej szanowanych niemieckich bonsaistów, pasjonaty bonsai, którego pasją są modrzewie i… oliwki.
Pasjonata, bardzo chętnie dzielący się doświadczeniem i wiedzą. Osobowość. Bonsaista, którego kolekcję stanowią głównie gatunki europejskie pobrane z natury.
Podziwiając u nieco drzewa prowadzone często ponad 30 lat, aż trudno uwierzyć, ze niektóre z nich zostały wyprowadzone z sadzonki, tak często poniżająco traktowanej na forach bonsaiowych.
Często pytamy, ile ma lat dane drzewo. Nie powinno mieć to znaczenia. O kunszcie bonsaisty nie świadczy wiek drzewa, ale czas jego kształtowania i prowadzenia.
Jeżeli ktoś jedynie kupuje wysokiej jakości drzewa i zgłasza je w kolejnym sezonie na wystawę nie powinien się tytuować bonsaistą. Z szacunku do tej sztuki i skromności, której ona wymaga. Sztuka bonsai to sztuka czasu.
Zanim przystąpię do formowania, czasem chodzę wokół danego drzewa wiele miesięcy, czasem lat. Często też nie wykonuję całego formowania od razu licząc, że zostawiając sobie pewną furtkę, przyjdzie mi do głowy jeszcze lepszy pomysł.
Mam nadzieję, że fakt, że nasze drogi się skrzyżowały nie jest tylko zbiegiem okoliczności. Przyszłość pokaże.
Na spotkanie przyjechałem z ciekawą sosną, którą zamierzałem uformować w stylu literackim. Ustaliliśmy jednak, że aby w pełni wykorzystać drzewo do mojej nauki, zabiorę je na wrześniowe warsztaty z jednym z japońskich nauczycieli bonsai, Nobutaka Sakuma. Jestem bardzo ciekawy, gdyż będzie to mój pierwy warsztat z japońskim mistrzem.