Ostatniej zimy mimo doświetlania przeżyliśmy trudne chwile, a jak już wydawało się, że będzie ok, nastąpił atak roztoczy. Doświadczenia z tego okresu uzupełniły wpis o pielęgnacji pieprzowca jako bonsai.
Tak wyglądaliśmy jeszcze w listopadzie, czyli jakieś 4-5 miesięcy temu po przycięciu:
No ale najgorsze mamy już chyba za sobą. Dlatego z nadzieją patrzę na nadchodzący sezon. I w kolejny rok startujemy z takiego poziomu:
Jako cel stawiamy sobie przyrost pnia na grubość oraz poprawę struktury dwóch głównych gałęzi oraz tyłu. Jeszcze sporo pracy przed nami.
Na wiosnę pieprzowiec został przełożony do nowego podłoża z dodatkiem kompostu. Mam wrażenie, że pierwsze efekty w postaci młodych pędów bliżej pnia już są 🙂
Jeszcze jedna obserwacja po tej zimie, którą pieprzowiec spędził będą doświetlany w temperaturze około 20 stopni. Muszę powiedzieć, że w porównaniu do poprzedniej zimy, którą spędził w temperaturze około 16-17 stopni przy dużym jasnym wschodnim oknie efekt jest słabszy. Wygląda zatem na to, że w niższej temperaturze w jasnym pomieszczeniu przyrosty po zimie będą większe.
Dla przypomnienia tak wyglądał pieprzowiec po poprzedniej zimie (bez doświetlania, w niższej temperaturze) – oczywiście patrz na zdjęcie po lewej stronie 🙂 O ten wniosek uzupełnię póki co notatki o pielęgnacji pieprzowca jako bonsai.