Nie zrobiłem wprawdzie zdjęcia „przed”, ale jestem z siebie dumny, że pośród tej gęstwiny gałęzi wypatrzyłem fajny pień. A biorąc pod uwagę, że w Enger są tysiące drzew, a takich wiązów dobrze ponad 200, to moja duma szperacza rośnie jeszcze bardziej.
Tym bardziej, że podczas mojej pierwszej wizyty w Enger niczego dla siebie nie znalazłem. Materiał kosztował niecałe 20€, a myślę, że za parę lat będzie ciekawy z niego shohin.
Po usunięciu praktycznie wszystkich gałęzi i przesadzeniu do nowej mieszanki drzewko wygląda następująco: