Hydroponiczna uprawa bonsai, eksperyment z „mizusai”


W ostatnim czasie wróciłem do swoich starych książek związanych z kaktusami. Pamiętam jak bardzo byłem zdziwiony, ze można je uprawiać nie w podłożu ale po prostu w wodzie. A rosną przecież na terenach pustynnych, gdzie wody właściwie niema i pojawia się okresowo.

Czy w ten sposób da się uprawiać np. jałowca czy  sosnę i jednocześnie formować je jako bonsai? Nie wiem, ale zacznę w tym roku eksperyment, o którym będę Was informował na blogu.

www.aquabonsai.jp

Na początek zastanawiałem się nad kilkom podstawowymi kwestiami:

  • Jakie gatunki wybrać do uprawy hydroponicznej?
  • Jak zimować gatunki, które uprawiamy z reguły na zewnątrz?
  • Jak nawozić bonsai uprawiane hydroponicznie?
  • Czy należy startować od sadzonek?
  • Czy kilkuletnie drzewa można z podłoża przełożyć do uprawy hydroponicznej nie ryzykując gnicia korzeni? Jak to zrobić?

Odpowiedzi na te pytania poznam pewnie w trakcie trwania eksperymentu. Natomiast poniżej opiszę kilka teoretycznych założeń, z którymi startuję to przedsięwzięcie.

Dodatkową atrakcją jest fakt, że np. będziemy mogli obserwować wpływ cięcia korzeni na ich rozwój. Ten obszar – przyznam szczerze – najbardziej mnie interesuje.

Jak to na świecie bywa nie jestem pierwszy, któremu ten pomysł przyszedł na myśl, ale nie szkodzi.

Zobaczycie, jak fajnie to może wyglądać:

[youtube=https://youtu.be/qV_efwN0158]

Bonsai uprawiane w wodzie – mizusai

W sumie nie wiem, czy zamiast bonsai (bon – pojemnik, sai – roślina), nie powinno się tu mówić o mizusai (mizu – woda) 😊W każdym razie tak roboczo od dzisiaj nazywa się ten eksperyment 🙂

Jak zimować bonsai w uprawie hydroponicznej?

Przede wszystkim powinniśmy zapewnić takie warunki zimowania, jakich wymaga dany gatunek drzewa, pamiętając o tym, że nie możemy dopuścić do zamarznięcia wody w zbiorniku.

I tak gatunki, które zimuję na zewnątrz (np. sosny, jałowce, buki, itp.) będę musiał przenieść do jakiegoś nieogrzewanego pomieszczenia, w którym temperatura będzie zawsze powyżej zera ale poniżej 5 stopni. Dodatkowym aspektem jest konieczność stałego doświetlania roślin, pamiętając o dopasowaniu długości dnia do naszej strefy klimatycznej. Będzie się to wiązało najprawdopodobniej z cotygodniowym dopasowywanie liczby godzin, w czasie których drzewko jest doświetlane. Pytanie też o zapewnienie cyrkulacji powietrza.

Dla bonsai zimowanych wewnątrz w chłodniejszych pomieszczeniach (12-17 stopni) i doświetlanych sztucznie, zakładam, że nic nie powinno się zmienić.

Kiedy przełożyć rośliny z podłoża do wody?

Zakładam, że dla gatunków zewnętrznych zimą nie ma to sensu.

Ponieważ przełożenie korzeni najprawdopodobniej należy połączyć z nich przycięciem, proces ten wykonam wiosną, gdy na drzewach liściastych ruszą wyraźnie pąki liściowe a np. na sosnach świeczki zaczną się wydłużąć. Zakładam, że wtedy można będzie mocniej przyciąć korzenie, gdyż zielona góra poprzez fotosyntezę zapewni dość energii do odbudowy systemu korzeniowego.

Dla bonsai wewnętrznych, które doświetlane zimą spokojnie rosną (np. fikus) zakładam, ze termin wykonania tego zabiegu nie będzie miał aż takiego znaczenie.

Najprawdopodobniej przekładając sadzonki do wody, podzielę drzewa na dwie grupy:

W pierwszej grupie umieszczę drzewa, którym po przycięciu korzeni, nie zmniejszę części zielonej. Liczę tutaj, że dzięki większej powierzchni zielonego drzewo szybciej odbuduje korzenie. Ryzykuję tutaj ewentualnie odrzucenie przez drzewko części zielonych w wymaganej wielkości.

W drugiej grupie umieszczę drzewa, które będą miały zrównoważoną część zieloną i korzeniową.

Nawożenie

Ponieważ nie mam wiedzy o tym, jak szybko drzewka pobierają składniki odżywcze z gleby, zakładam póki co, że nie mogę ich trzymać cały czas w wodzie z nawozem syntetycznym,aby ich nie spalić. Stąd też nawozić będę w cyklach, że 1x na dwa tygodnie jeden tydzień drzewko będzie w roztworze wody z nawozem, a kolejny tydzień będzie w samej wodzie. Na początek z pewnością zacznę od mniejszych stężeń.

Spróbuję się jeszcze rozeznać w nawozach akwarystycznych, natomiast nie wiem, czy są one wchłaniane przez rośliny akwarystyczne przez korzenie, czy raczej przez części zielone roślin. Wtedy niezbyt nadawałby się do nawożenia hydroponicznego bonsai.

Przekładanie większych drzewek

Tutaj zakładam, że należy będzie tak umocować drzewo, aby stare korzenie (mocno przycięte na wiosnę) nadal były w swoim standardowym podłożu. Natomiast nowe korzenie powinny mieć szansę wytworzenia się w wodzie.

Dlatego zakładam, że będzie tutaj potrzebna nieco bardziej skomplikowana konstrukcja oddzielająca bryłę korzeniową od wody, a jednocześnie dająca szansę na wytworzenie się nowym korzeniom bezpośrednio w wodzie. Myślę, że trzeba będzie oddzielić w pierwszej fazie bryłę korzeniową od wody siatką,  na którą wysypię nieco grubszego podłoża. Zakładam, że para wodna z wody w wystarczającej ilości osiądzie na tym podłożu, aby nowe korzenie zaczęły się w nim wytwarzać, stopniowo docierając do wody i zaczynając się w niej dalej rozwijać.

Gdy tych wytworzonych w wodzie będzie dostatecznie dużo, będziemy mogli zaprzestać podlewania tych naziemnych, usuwając je stopniowo i dopasowując do stylu odsłoniętych korzeni, wypłukując z czasem całkowicie podłoże spomiędzy przestrzeni. Odsłonięte z czasem korzenie, obrosną korą i będę stanowiły ciekawe uzupełnienie kompozycji.

Materiał na hydroponiczne bonsai

Myślę, że najłatwiej warto zacząć od młodych sadzonek i odkładów z drzewek liściastych.

Zatem start 🙂 Jeżeli chcesz też spróbować, daj znać. Wymienimy się doświadczeniami 🙂

Pojemniki

Tutaj możemy trafić na problem. Ostatecznie finalna prezentacja drzewka nie powinna mieć miejsca w słoiku. Wyszukanie odpowiedniego może być bardzo trudne.

Poszperałem nieco głębiej w internecie i trafiłem na tę stronę. Warto zobaczyć, jaki może być ostateczny efekt drzewka w szklanych pojemnikach.

3 komentarze do “Hydroponiczna uprawa bonsai, eksperyment z „mizusai””

  1. Ciekaw jestem jak wyszedł Pański eksperyment.
    Ja zacząłem od drugiej strony jakieś półtora roku temu. Będąc akwarystą lubiącym akwaria otwarte, oraz paludaria zacząłem uprawiać fikusy benjamina na skałach i korzeniach wystających ponad powierzchnię wody. W czasie półtora roku obumarły dwie z dziewięciu sadzonek (obu zgniły grube korzenie w wyniku podniesienia poziomu wody). Reszta ma się dobrze. Półtora miesiąca temu (wraz z przeprowadzką i likwidacją akwariów) zostały przesadzone z powrotem do doniczek.
    Jeśli chodzi o nawozy, to stosowałem akwarystyczne – seachem flourish oraz aquaart potassium i ferro, zaś makroelementy pochodziły z odchodów ryb. Dawkowanie wg. zaleceń producenta i wyczucia:)
    Należy dodać, że nie były to drzewka bonsai, tylko po prostu krzaki do czyszczenia akwarium z metabolitów ryb;)

    1. Niestety zakończył się niepowodzeniem. Wprawdzie fikus dawał radę, ale już jabłoń czy sosna nie. Prawdopodobnie coś robiłem nie tak, ale dzięki temu też zrozumiałem, że chyba bardziej lubię „grzebać w ziemi” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.