Są tacy, dla których tradycyjna doniczka lub podstawowe style bonsai stanową ograniczenie. A ponieważ do bonsai można podejść jak do sztuki, odrzucając kanony estetyczne z Chin czy Japonii, niektórzy szukają niekonwencjonalnych dróg do artystycznej prezentacji drzew.
David Crust mieszkający w północnej Minnesocie (USA) od ponad 40 lat podąża nietypowymi ścieżkami, które w 2015 wywołały sporą dyskusję w świecie drzewek bonsai.
Wśród jego kolekcji, składającej się z ponad 150 drzewek i materiałów, znajdziemy te najważniejsze: z zatopionym w pniu pistoletem czy posadzone w odkurzaczu, które artysta wystawił na Artisan Cup (Portland, Oregon, USA).
Osobiście ta forma wyrazu do mnie nie trafia, jednakże pokazuje, że do bonsai można podejść bardzo niestandardowo, poszukując nowych sposobów ekspresji nie tyle poprzez samo drzewo, a przez kompozycję i łączenie różnych światów i materiałów.
Cześć,
Moim zdaniem taka jest przyszłość bonsai – coraz większa swoboda formy i kompozycji. I nie tyle mam na myśli łączenie drzew z innymi przedmiotami, co w pierwszej kolejności zupełne odejście od obowiązujących japońskich zasad.
Sam nie widzę powodu, aby nie sadzić jabłoni w kwadratowej, matowej (o zgrozo!!!) doniczce, albo aby nie sadzić sosny w doniczce owalnej, szkliwionej i kolorowej (o nieee!!!).
Estetyka (lub jej celowy brak!) kompozycji będą jedynymi obowiązującymi zasadami. Oczywiście poza dobrostanem drzewa 🙂
Dla niektórych ciężkie do przełknięcia jest to co robi Walter Pall i nie nazywają tego bonsai. Ja nie mogę się z tym zgodzić i uwielbiam jego prace.
Nie znałem wcześniej prac Davida Crusta, ale z chęcią zgłębię temat. Dzięki za inspirację.
Pozdrawiam,
Rafał
Też obserwuję taki trend – szczególnie w Europie. Wydaje mi się, że to dość naturalne dla naszej kultury, która raczej nie ma w sobie tego japońskiego cierpliwego dążenia do absolutnej doskonałości, rozumianej jako najwierniejsze oddanie kanonu.