Tym razem 7/8 +1 poznańskiego klubu wylądowało na nasz trzeci zjazd w szkółce bonsai Jacka Rostkowskiego w Sulęcinie. Tak więc tym razem można powiedzieć, że warsztaty ściągnęły w gościnne progi bonsaistów od gór (Śląsk) po morze (Szczecin) 🙂
Bardzo mnie cieszy, że warsztaty w szkółce Jacka cechuje nie tylko duża chęć i cierpliwość do przekazywania wiedzy takich polskich bonsaistów jak Robert Błądek, Bartek Warwas czy Jacek Grzelak ale również bardzo przyjazna atmosfera i sielska oprawa i gościnność. To wszystko sprawia, że warto zakotwiczyć w Sulęcinie na jeden dzień i poddać się zielonemu szaleństwu 🙂
Mimo iż to były moje drugie warsztaty w Sulęcinie, a klubowe pierwsze, to słysząc opinie klubowiczów wracających ze mną w Caddy, to z pewnością nie są naszymi ostatnimi 🙂
A i fajnie było poznać nowego członka klubu, Jacka Grzelachowskiego – pięknie witamy 🙂
Wiedza
Co tym razem mieliśmy okazję się nauczyć, czy też podpatrzeć?
Generalnie pracowaliśmy na świeżych materiałach pod okiem doświadczonych kolegów, stąd też rozwiązywaliśmy takie problemy jak m.in.:
- pierwsze określenie stylu drzewa i selekcję gałęzi
- tworzenie martwego drewna poprzez stopniowe zdejmowanie tkanki (i zaplanowanie przyszłoroczych działań)
- mocniejsze gięcie gałęzi drzew iglastych przez podcinanie gałęzi u nasady
- różnice we wzroście sosny po przycięciu świeczki w połowie czerwca a uszczknięciu w maju
Postaram się to, co zrozumiałem, opisać również na blogu w najbliższym czasie.
A oto efekty naszych prac
Moje nowe drzewko
Tym razem do kolekcji dołączyła ciekawa sosna. Niestety nie zrobiłem (jak zwykle zbyt napalony na stylizację grrrr 🙂 zdjęcia przed, ale koncepcja zmieniała się w rozmów z Jackiem Grzelakiem i kolegami ze Szczecina.
Ostatecznie zrobiłem swojego pierwszą półkaskadę w stylu wiatrowym,wykorzystując długie dolne gałęzie pozbawione zieleni bliżej nasady pnia.
Pewnie nie jest to ostateczna forma. Jak kiedyś dorobię się tej książki, to myślę, że będę w stanie lepiej dopracować układ zieleni. Gwiazdka niebawem, więc kto wie 🙂 Eh tak żałuję, ze kiedyś jej nie skserowałem, że szok…
Ostatecznie zdecydowaliśmy się również przełożyć drzewko do donicy bardziej odpowiedniej do stylu. Bryłę korzeniową w minimalnym stopniu zredukowaliśmy, tak aby nie stresować drzewka. Teraz dwa tygodnie spędzi w zacienionym miejscu, aby drzewko doszło do siebie 🙂
Przy okazji Jacek Grzelak podpowiedział mi ciekawy sposób na pomoc w korekcie błędów. Polega on na tym, aby po prostu zrobić zdjęcie drzewa na gładkim tle i zanalizować jego wygląd pod kątem np. zbyt równolegle ułożonych konarów. Bardzo sprytnie 🙂
Dzisiaj jeszcze odciągiem poprawię położenie najniższej gałęzi, tak aby była na równo z górnym brzegiem doniczki.
W przyszłości trzeba będzie również nieco bardziej wygiąć fragment pnia nad jinem po lewej stronie. Trochę wydaję się zbyt prosty.